--- title: >- Anonimowi kontra Korponimowi date: 2012-02-12 17:57 modified: 2012-02-12 17:57 lang: pl authors: rysiek tags: - ancient status: published pinned: false --- Obserwując [sytuację](/pl/59) z ACTA w Polsce w ciągu ostatnich tygodni (i biorąc w niej czynny udział, poprzez moje [afiliacje](#about)), zacząłem się zastanawiać nad Anonymous. Bez wątpienia grali ważną rolę w tym, co się działo, zarówno pozytywną, jak i negatywną. Pozytywną -- bo faktycznie spowodowali większe zainteresowanie mediów i "szarego człowieka" tym tematem (aczkolwiek twierdzenie, że nie było protestów zanim Anoni się włączyli jest nieprawdą). Negatywną -- ponieważ poprzez swoje "ataki" (które ja bym raczej nazwał [czymś pomiędzy haktywizmem i wandalizmem](http://anonyops.org/post/16585162289/digital-sit-ins-ddos-is-legitimate-civil-disobedience)) na strony rządowe dali Premierowi idealny pretekst by podpisać porozumienie mimo protestów: "nie ugniemy się przed szantażem". To, niestety, zostało nieźle odebrane przez część opinii publicznej, i pomogło zaszufladkować przeciwników ACTA jako "piratów, terrorystów". W tym momencie zacząłem już myśleć o Anonach jako czysto hedonistycznych, [samolubnych gówniarzach](/static/anonymous_poland.jpg), łapiących się na akcję anty-ACTA tylko po to, by znaleźć wymówkę i jakąś namiastkę uzasadnienia uprawianego przez nich wandalizmu na sieci. Wówczas jednak nastąpiło coś niezmiernie dziwnego. Dzięki pomocy Anonów [spoza Polski](http://pastebin.com/1mDAceCF) oraz [tych z wewnątrz kraju](http://pastebin.com/4uakeKaX) poprosiliśmy o zaprzestanie "ataków". **I faktycznie, [zostały wstrzymane](http://blog.sirmacik.net/an-interview-for-cnn-ireport-about-polish-citizens-vs-acta)**. ## Etyczna siła natury Aż wreszcie pojąłem. Anonymous może i są hedonistyczni, impulsywni, nie zważają za bardzo na wyniki ich działań, lecz wciąż mimo wszystko, w dużej mierze, postępują zgodnie z jakimś specyficznym etosem. Gdy chce się dać pojęcie jak wyglądają działania Anonów z zewnątrz to "siła natury", i to z rodzaju tych [niepowstrzymywalnych masowych pędów zwierząt stadnych](http://en.wikipedia.org/wiki/Stampede), doskonale [pokazanych](http://www.youtube.com/watch?v=Ye3nuq07vq0#t=2m28s) na przykład w *"[Królu Lwie](http://pl.wikipedia.org/wiki/Kr%C3%B3l_Lew)"*. Jednakże nawet mimo tego, że Anoni działają stadnie, mimo całej anonimowości którą daje (lub wydaje się dawać) Internet, mimo faktycznej lub tylko odczuwanej bezkarności (co [mogłoby przekładać się na kompletną amoralność](http://en.wikipedia.org/wiki/Online_disinhibition_effect)), nie zdarzyło mi się słyszeć o dużej akcji Anonymous, która byłaby z samego założenia złem. Lub, korzystając z analogii z *"Królem Lwem"*, nie wydaje się, żeby spowodowanie pędu przeciw słodkiemu kociakowi było dla hien łatwe. Wręcz przeciwnie. Zwykle to hieny trafiają na celownik Anonów za to, że [skrzywdziły słodkiego kociaka](https://villagethinker.wordpress.com/2010/12/27/cat-lovers-dont-read-this/). Na przykład policjanci [nadużywający](http://en.wikipedia.org/wiki/Bay_Area_Rapid_Transit#2011_Charles_Hill_killing_and_aftermath) [swych](http://anonops.blogspot.com/2012/02/anonymous-punish-polices-acts-of.html) [uprawnień](http://gawker.com/5830717/anonymous-targets-fullerton-police-over-homeless-mans-death). Działania Anonów mogą, rzecz jasna, prowadzić tak do skutków dobrych, jak i złych. Jednak wciąż -- nie są podejmowane z celowym zamiarem czynienia zła. Próby nakręcenia ich przeciw jakimś osobistym wrogom lądują zwykle w kategorii "[nie jesteśmy twoją osobistą armią](http://encyclopediadramatica.ch/X_is_not_your_personal_army)", czasem nawet kończąc się źle dla podejmującego taka próbę. Bez dwóch zdań najważniejszym powodem i motorem działania Anonów jest "[dla jaj](http://encyclopediadramatica.ch/I_did_it_for_the_lulz)" oraz to, jak spektakularne i widowiskowe mogą być ich skutki. Wydaje sie jednak, że obowiązują pewne niepisane, niewypowiadane zasady, mówiące o tym, że nie mogą mieć z założenia na celu czynienia zła (jakkolwiek definiowanego). ## Korponimowi Rzecz jasna, nie tak działają ludzie korporacji. Zajmują się "poważnymi sprawami", i wydaje się, że im wyżej w korporacyjnej hierarchii dana osoba stoi, [tym bardziej "czynienie zła" mieści się w ich zakresie obowiązków](http://en.wikipedia.org/wiki/The_Corporation_%28film%29). Jest jednak wiele podobieństw pomiędzy tymi dwiema grupami ludzi. Jak Anonimowi, ludzie korporacji są w zasadzie anonimowi, niemal całkowicie anonimizują ich behemoty dla których pracują. Jak Anonimowi, działania pojedynczego pracownika korporacji są niemal kompletnie bez znaczenia -- to stado, to potężna masa całego behemota rzucona w jednym kierunku może faktycznie na coś wpłynąć. Anonimowi są mniej-więcej bezkarni jeżeli chodzi o ich działania, dzięki technologii; ludzie korporacji są często zwolnieni z odpowiedzialności prawnej za działania wynikające z obowiązków służbowych. Ciężko jest zmienić kierunek raz rozpędzonego stada Anonów, podobnie jak ciężko jest zmienić globalną politykę korporacji. Anonimowi organizują się wokół [symboli](http://pl.wikipedia.org/wiki/V_jak_Vendetta_%28komiks%29) i identyfikują z nimi, Korponimowi działają pod szyldami [korporacyjnych logo](http://pl.wikipedia.org/wiki/Logo). Jak to więc możliwe, że przy tych wszystkich podobieństwach, Korponimowi nie wykazują podobnego do Anonimowych etosu w swych codziennych działaniach? ## Chaos kontra Struktura Jest kilka istotnych różnic, które być może w jakimś stopniu to tłumaczą. Po pierwsze, choć w przypadku obu grup uczestnictwo jest dobrowolne, w przypadku Korponimowych wiąże się z trudniejszymi decyzjami. To jest praca. To jest poważne zobowiązanie. Rzucenie wypowiedzenia ma zawsze poważne konsekwencje. **To nie ma miejsca w przypadku Anonimowych, w przypadku których każdy może się w dowolnym momencie włączyć, i może w dowolnym momencie opuścić dowolną podgrupę**. Gdy tylko Anonowi przestaje podobać się to, co robi stado, opuszcza je. Po drugie, korporacje są silnie hierarchiczne -- co (z założenia) [absolutnie nie ma miejsca](http://madhatter.ca/2011/02/07/anonymous-v-computer-insecurity-expert-aaron-barr/) w przypadku Anonimowych. Ma to wiele konsekwencji, z których jedną z ciekawszych jest (faktyczna bądź jedynie postrzegana) bezkarność, zdjęcie odpowiedzialności za działania podejmowane w imieniu całości. Anoni są trudni do namierzenia, lecz doskonale zdają sobie sprawę, że odpowiadają za swoje działania. Korponimowi natomiast mogą, np. na rozprawie sądowej, twierdzić, że "[kazano im](http://en.wikipedia.org/wiki/Nuremberg_defence)". Jest to być może najważniejsza różnica. **Każda z osób biorących udział w akcji Anonymous jest świadoma faktu, że odpowiedzialność za wszystkie działania wykonywane w grupie spoczywa jednoznacznie osobiście na nich**. Korponimowi zaś mają wrażenie, że odpowiedzialność za ich działania jest rozmyta, a co za tym idzie (co kluczowe) mogą racjonalizować wszelkie działania, które podejmują w ramach swych obowiązków służbowych, niezależnie od tego, [jak nieludzkie](http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_w_Bhopalu), jako nie będące ich winą, ich decyzją. ## Nowa Nadzieja To z kolei może bardzo dużo mówić o ludzkości w ogóle. I to -- pozytywnie! **Nawet w sytuacji kompletnej anonimowości i bezkarności, nawet twierdząc, że działają z pobudek czysto hedonistycznych, czasem nawet występując przeciw prawu, ludzie zdają się jednak w swych działaniach trzymać jakiegoś etosu**, przynajmniej w grupach, tak długo, jak długo nie mają możliwości zrzucenia odpowiedzialności za swoje działania na kogoś lub coś innego. To wydaje się kontr-intuicyjne, większość z nas żywi przekonanie, że to nieuchronność kary trzyma ludzi w ryzach i powstrzymuje przed czynieniem zła. Okazuje się jednak, że dla wielu z nas, nawet w tak niejednoznacznych moralnie grupach jak Anonymous, sam fakt bycia świadomym tego, że jest się odpowiedzialnym za własne działania (niezależnie od tego, czy grozi kara, czy nie) -- wystarcza! **Zła wiadomość jest taka, że ogromna większość klocków, z których składają się obecne społeczeństwa, zbudowana jest hierarchicznie, a co za tym idzie -- umożliwia takie zrzucanie odpowiedzialności**. Najpopularniejsze religie również tworzą możliwości po temu -- oferując odległe bóstwo mające "plan"; lub oferując [niejasne, niejednoznaczne](http://pl.wikipedia.org/wiki/Religie_a_homoseksualizm) czy nieaktualne zasady postępowania; czy też każąc "zaufać", bezkrytycznie wypełniać decyzje wybranej grupy osób. Jest jakiś powód, dla którego najbardziej bestialskie akty w historii człowieka były podejmowane [pod auspicjami władzy](http://pl.wikipedia.org/wiki/Holocaust) lub z [hasłami religijnymi na ustach i sztandarach](http://pl.wikipedia.org/wiki/Inkwizycja). **Jest też jednak doskonała wiadomość: najwyraźniej wszyscy mamy wbudowany pewien kompas moralny, i potrafimy z niego skorzystać -- nawet gdy nic nas nie może do tego zmusić**. I za pokazanie tego bardzo jestem Anonymous wdzięczny.