--- title: >- O prawie autorskim w Budapeszcie date: 2012-03-25 18:23 modified: 2012-03-25 18:23 lang: pl authors: rysiek tags: - ancient status: published pinned: false --- Dzięki [Fundacji Asimowa](http://www.asimov-foundation.org/) oraz wspaniałym ludziom z [budapesztańskiego hakerspejsa](http://hsbp.org/) miałem okazję -- wraz z małym polskim dream teamem jeżeli chodzi o temat reformy prawa autorskiego -- uczestniczyć w warsztacie *[V4 Paradigm Shift in Copyright](http://www.asimov-foundation.org/p/v-4-paradigm-shift-in-copyright.html)*. Słowem, dwa dni główkowania nad prawem autorskim w towarzystwie ludzi z całej [Grupy Wyszehradzkiej](http://pl.wikipedia.org/wiki/Grupa_Wyszehradzka). Moim zdaniem głównym osiągnięciem spotkania było nawiązanie kontaktów, poznanie się wzajemne ludzi, którzy do tej pory znali się tylko z Internetów (lub zgoła nie znali się wcale) -- oraz poznanie sytuacji związanej z prawem autorskim w ich ojczyznach. Nie nastawialiśmy się na wynalezienie genialnej formuły rozwiązującej problem praw autorskich w dobie cyfrowej. Zderzaliśmy swoje pomysły z sytuacją w innych krajach, oraz z pomysłami innych aktywistów. Jeden niezmiernie ważny wynik udało się jednak osiągnąć: to dojście wspólnie do wniosku, że **koniecznie musimy popracować nad językiem, którym mówimy**. Cała dyskusja o prawie autorskim obecnie [odbywa się w języku narzuconym przez jedną stronę](/pl/43), to zaś bardzo ogranicza możliwości wypracowania sensownych, kompromisowych rozwiązań. Zaczęliśmy zatem tworzyć [bardzo wstępne zręby nowego słownika](http://piratepad.net/kXrx8g05mF). Najważniejsze wydaje się ustalenie, że termin ***"własność intelektualna"*** jest absolutnie nie do przyjęcia. Po pierwsze, nic, co jest opisywane tym terminem, *de facto* nie jest własnością, a tylko czasowym monopolem. Po drugie, termin ten obejmuje sztucznie przede wszystkim: - **prawa autorskie**; - prawa do **znaków towarowych**; - **prawa patentowe**. To są trzy zupełnie różne dziedziny, i [powinny być traktowane kompletnie oddzielnie](http://www.gnu.org/philosophy/not-ipr.html). Używanie tego terminu, czy tworzenie jakiegokolwiek synonimu, niepotrzebnie komplikuje sprawy (co bez wątpienia jest w smak zwolennikom używania tego terminu). ---- Osobiście dla mnie dodatkowym dużym plusem była możliwość [spokojnego pogadania z Amelią Andersdotter](http://ameliaandersdotter.eu/2012/03/20/copyright-in-the-visegrad-countries/). Drapiąca w mózg rozmowa o prywatyzacji infrastruktury, oraz związanych z nią problemami w podtrzymywaniu praw i wolności w Internecie. Ten temat jeszcze pewnie poruszę.