--- title: >- Najkrótsza debata publiczna o cenzurze Internetu date: 2013-07-27 00:23 modified: 2013-07-27 00:23 lang: pl authors: rysiek tags: - ancient status: published pinned: false --- Wczoraj miałem okazję zabrać głos (w [*Połączeniu*](http://www.tokfm.pl/Tokfm/0,130948.html)) w najkrótszej na świecie debacie publicznej o cenzurze w Internecie. Rano [minister Biernacki](http://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Biernacki) najwyraźniej odkrył, że w Internecie jest pornografia ([witamy w Internecie](/gfx/welcome-to-the-internet-please-follow-me.jpg), Panie Ministrze; fajnie, że Pan dołączył, szkoda, że tak późno), i [opowiedział się za skopiowaniem brytyjskiego rozwiązania cenzurowania pornografii](http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14338253,Polska_tez_zablokuje_strony_porno___Filtry_ograniczylyby.html) (w ogóle, nie tylko dziecięcej), a już wieczorem premier Tusk i minister Boni już [jednoznacznie cały pomysł odesłali do lamusa](http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14343692,Blokowanie_pornografii_w_internecie__Tusk__Nie_zrobimy.html). W międzyczasie zaś organizacje pozarządowe zaangażowane we wszystkie poprzednie zamieszania wokół pomysłu cenzurowania Internetu zostały zalane falą zainteresowania ze strony mediów. I brytyjskie rozwiązanie, i wypowiedź ministra Biernackiego komentowały w nich w sposób dość niedwuznaczny. Oczywiście podawane były argumenty merytoryczne, [niezmienne od lat](/en/94): cenzura nie działa; cenzura nie rozwiązuje problemu, a jedynie go ukrywa; cenzura niesie ogromne zagrożenia dla wolności słowa i prywatności; i tak dalej. Ale pojawiła się również smutna konstatacja, że ten sam rząd raz za razem wpada na ten pomysł, i raz za razem musimy wracać do tej dyskusji, która już tyle razy przetoczyła się przez nasze media w ciągu ostatnich 4 lat. Tak jakby sprzeciw społeczny wyrażony wobec RSiUN, cenzury pornografii dziecięcej przy okazji unijnej dyrektywy o zwalczaniu seksualnego wykorzystywania dzieci czy ACTA niczego naszej klasy politycznej nie nauczył. Konstatacja, jak się okazuje (ku zaskoczeniu również niżej podpisanego) niesłuszna. ## Nauka nie idzie w las > Nie zablokujemy dostępu do legalnych treści, nawet jeśli estetycznie czy etycznie nam nie odpowiadają -- [premier Donald Tusk, 26.07.2013](http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14343692,Blokowanie_pornografii_w_internecie__Tusk__Nie_zrobimy.html) > Chciałbym, abyśmy znaleźli rozwiązania, które są skuteczne i nie spowodują poczucia zagrożenia, że my jako użytkownicy internetu jesteśmy śledzeni. Albo że ktoś przez pomyłkę ograniczy naszą aktywność internetową. (...) Samo zablokowanie nie usuwa treści. -- [minister Michał Boni, 26.07.2013](http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14343692,Blokowanie_pornografii_w_internecie__Tusk__Nie_zrobimy.html) *Chapeau bas*! Okazuje się, że lata merytorycznej dyskusji nad tego typu pomysłami nie poszły w las, przynajmniej w odniesieniu do ministra administracji i cyfryzacji oraz premiera RP. To daje nadzieję na przyszłość. Być może następnym razem gdy jakiś minister odkryje ze zgrozą, że w Internecie jest pornografia i że [może ona mieć negatywny wpływ na młodzież](http://www.youtube.com/watch?v=iOwfvd3FcDY), zanim wyjdzie z "rewolucyjnym" pomysłem ocenzurowania wszystkim okna na świat -- zwyczajnie spyta kolegów i koleżanki z innych resortów (Ministerstwo Zdrowia? Ministerstwo Edukacji Narodowej? Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji?), czy nie ma lepszych i sensowniejszych metod. A Wielka Brytania i inne kraje uznawane za demokratyczne mogły by wreszcie [ogarnąć swoją klasę polityczną](http://www.guardian.co.uk/science/the-lay-scientist/2012/apr/30/porn-panic-daily-mail), by nie podsuwała naszej durnych pomysłów.