W którym wzywam posłów i posłanki Solidarnej Polski do zagwarantowania obywatelom Internetu wolnego od inwigilacji
Temat filtrowania pornografii (tym razem “zwykłej”, nie tylko dziecięcej) wraca jak bumerang. Trudno powiedzieć, czy posłowie i posłanki Solidarnej Polski dopiero odkryli, że w Internecie znaleźć można pornografię, czy też nie mogą się od niej oderwać i stwierdzili, że sami sobie z tym uzależnieniem nie poradzą.
Niezależnie od przyczyn, posłanki i posłowie Solidarnej Polski postanowili, ni mniej ni więcej, tylko uchwałą “zobowiązać Ministra Administracji i Cyfryzacji do zagwarantowania rodzicom prawa do Internetu bez pornografii”.
Im głębiej ryś zaglądał do projektu, tym bardziej sensu w nim nie było¶
Sam tytuł jest już doskonały – wszak zwykle w tego typu propozycjach chodzi o dzieci. A tu proszę, tytuł sugeruje, że posłowie i posłanki martwią się o rodziców, którzy (jak domniemywam) sami zapanować nad swoim uzależnieniem od pornografii nie mogą. Odpowiedź na pytanie czy posłowie i posłanki wniosek ten wysnuwają na podstawie własnego doświadczenia zostawię do rozważań samodzielnych.
Lektura tego dokumentu jest fascynująca! Ja na przykład nie wiedziałem, że “pornografia (…) według szacunków generuje nawet do 30% całego ruchu w Internecie”. Szczerze powiedziawszy sądziłem, że znacznie, znacznie więcej, ale co ja tam wiem, administrowaniem sieciami zajmowałem się na Politechnice Warszawskiej tylko kilka marnych lat. Dyskutować mi z tym nie wypada. Że liczba jest wzięta z sufitu (zacytowanie jakiegokolwiek źródła jest przecież poniżej godności poselskiej) to nieistotne, bo wzięta z sufitu jest osobiście przez posłów i/lub posłanki!
Mało tego, okazuje się, że “wartość rynku pornograficznego w Internecie szacuje się na blisko 5 mld. dolarów”, którą to liczbę podpiera znów tylko (i aż!) autorytet poselski. Kurczę, “5mld. dolarów” to szmat kasy, może zamiast blokować warto opodatkować, podreperować budżet? Niby Solidarna Polska deklaruje solidaryzm gospodarczy (jak czytam na solidarnopolskiej stronie Wikipedii; nie jestem posłem, źródła podawać mi wypada), a tu proszę – taki kwiatek i wrogość wobec przedsiębiorców, ciężką pracą na chleb zarabiających.
Idźmy jednak dalej – “mając na uwadze, że strony pornograficzne w Internecie są z łatwością dostępne, także dla dzieci”… Ok. Czyli jednak chodzi o dzieci, których “średni wiek pierwszego kontaktu z takimi stronami wynosi 11 lat”. Notabene ciekaw jestem jaki był wiek pierwszego kontaktu posłów i posłanek Solidarnej Polski z zupełnie nieinternetowymi “świerszczykami”…
Szczęśliwie dalej jest trochę lepiej: “w opinii lekarzy seksuologów kontakt z pornografią na wczesnym etapie rozwoju seksualności człowieka wywołuje szereg negatywnych skutków, w tym wypaczone postrzeganie sfery seksualnej a tak że zwiększenie liczby przypadków napastowania seksualnego w szkołach”. Solidarna Polska dostrzega problem z edukacją seksualną w tym kraju? Być nie może! Jeszcze posłuchają w takim razie seksuologów również w zakresie konieczności wprowadzenia edukacji seksualnej do polskich szkół, i dopiero będzie draka!
Potem jednak znów jest gorzej, bo ponieważ “dotychczasowe rozwiązania techniczne, w tym programy kontroli rodzicielskiej, okazują się nieskuteczne, gdyż wymagają od rodziców wiedzy informatycznej a także są odpłatne, a w efekcie nie są powszechnie stosowane”. Po pierwsze, żadne rozwiązanie informatyczne nie będzie tu w 100% skuteczne, jest za dużo metod ich obchodzenia – niezależnie od tego, czy jest ono zaimplementowane na poziomie komputera domowego, czy sieci szkieletowej. Po drugiej, warto by posłom i posłankom zrobić szkolenie z przeszukiwania Internetu, na przykład w poszukiwaniu “darmowego oprogramowania kontroli rodzicielskiej”.
Zakończmy jednak pozytywnym akcentem! *"[chwili obecnej rodzice pozbawieni są możliwości zapewnienia swoim dzieciom bezpiecznego korzystania z Internetu, to jest Internetu bez pornografii"*, co oznacza, że wszystkie inne prawdziwe i wyimaginowane zagrożenia zostały już z Internetu usunięte. Szampan i [http://www.urbandictionary.com/define.php?term=kudos kudosy](W]) all around!
Konkret!¶
To był jednak tylko wstęp, ponieważ dochodzimy tu w lekturze do magicznych słów “uchwala co następuje” i konkretnych rozwiązań, zaproponowanych przez posłów i posłanki Solidarnej Polski w ich niezgłębionej mądrości. Jakież to środki zaproponowali, zatem?
To warto zacytować w całości…
- Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wzywa Ministra Administracji i Cyfryzacji do przygotowania rozwiązań technicznych i prawnych, które zagwarantują rodzicom prawa dostępu do sieci internetowej wolnej od pornografii.
- Rozwiązania te powinny uwzględniać następujące wytyczne:
- Każda osoba powinna mieć prawo żądania od dostawcy usług internetowych blokowania przesyłania treści o charakterze pornograficznym;
- Dostawca usług internetowych powinien być odpowiedzialny za opracowanie skutecznych filtrów, które umożliwią blokowanie przesyłania treści o charakterze pornograficznym;
- Dostawca usług internetowych jest zobowiązany do zapewnienia prawa do Internetu bez pornografii nieodpłatnie.
- Minister Administracji i Cyfryzacji przedstawi projekt rozwiązań technicznych i prawnych w ciągu 6 miesięcy od dnia podjęcia niniejszej Uchwały.
Słowem “tak naprawdę, to nie wiemy jak to zrobić; niech to zrobi MAiC i ISP, i niech zapłacą za to ISP”.
Tu jednak należy się uznanie, bowiem brak wiedzy technicznej posłowie i posłanki Solidarnej Polski nadrabiają doskonałym zmysłem politycznym. Raz, że tak zbudowana uchwała (jeśli by jakimś zrządzeniem losu przeszła) przerzuca całą robotę na MAiC i koszty na ISP, to jeszcze zmusza MAiC (bo przecież nie posłów i posłanki!) do przeprowadzenia niełatwych konsultacji społecznych przygotowanego projektu cenzury Internetu, będących zwyczajnie polem minowym (jak wiemy po RSiUN i ACTA). A w razie porażki winę ponosi oczywiście MAiC, bo to zły projekt był.
I smaczek na koniec: nigdzie, w ani jednym punkcie całej tej uchwały, nie jest zdefiniowane, czym jest pornografia. Co oznacza, że razem z RedTube zablokowane mogą być Wikipedia czy strona Muzeum Narodowego.
Na poważnie o pornografii¶
A teraz kilka zdań na poważnie. Dostęp dzieci do pornografii w Internecie jest problemem, który wymaga rozwiązania, z tym nie ma dyskusji.
Tym rozwiązaniem nie jest jednak wprowadzanie cenzury prewencyjnej w Internecie – jest to nieekonomiczne, technicznie nie do zrobienia, i przede wszystkim rodzi podstawowe zastrzeżenia względem ochrony praw podstawowych: wolności słowa, tajemnicy korespondencji, poszanowania prywatności.
Jak pokazuje przykład choćby brytyjski (czy też nasz Beniamin
) filtry takie będą nadużywane, ich zakres będzie rozszerzany, by obejmował inne tematy, inne treści. Stworzenie takiego narzędzia raz będzie oznaczało, że każdy następny rząd może go użyć choćby do walki politycznej…
Poza tym, nie jest możliwe wprowadzenie cenzury Sieci bez wprowadzenia inwigilacji Internautów – nie można cenzurować ruchu, którego się nie czyta, podobnie jak nie da się cenzurować poczty nie otwierając jej.
Właściwą metodą podejścia do problemu jest edukacja. Edukacja seksualna i medialna dla dzieci i młodzieży. Edukacja dla rodziców na temat dostępnych metod blokowania ich pociechom dostępu do stron pornograficznych, w tym na temat rozwiązań dostępnych na wolnych licencjach i za darmo.