Skip to main content

Songs on the Security of Networks
a blog by Michał "rysiek" Woźniak

Nie ma haka na słabe dziennikarstwo?

This is an ancient post, published more than 4 years ago.

As such, it might not anymore reflect the views of the author or the state of the world. It is provided as historical record.

Sorry, this is not available in English, displaying in: Polski.

Przeczytałem z uwagą artykuł Jacka Harłukowicza Nie ma haka na wrocławskiego hakera? we wrocławskiej edycji portalu Gazeta.pl.

Przeczytałem, i jako haker – członek-założyciel Warszawskiego Hackerspace’a – chciałbym zapytać Szanownego Autora, do czego dokładnie sprowadza się przywoływany w artykule zarzut “hakingu”?

Chciałbym też zapytać, czy Szanowny Autor celowo używa słowa “haker” tam, gdzie właściwym terminem byłby “cracker” lub “internetowy włamywacz”, czy też może wynika to z niewiedzy?

Proszę Państwa! Termin “haker” oznacza zgoła coś innego, niż się mediom wydaje. Odsyłam do Wikipedii:

osoba o bardzo dużych, praktycznych umiejętnościach informatycznych (lub elektronicznych) która identyfikuje się ze społecznością hakerską. Hakerzy odznaczają się bardzo dobrą orientacją w Internecie, znajomością wielu języków programowania, a także świetną znajomością systemów operacyjnych, w tym zwłaszcza z rodziny Unix (GNU/Linux, BSD itp.)."

Wrzucanie ich do jednego worka z internetowymi włamywaczami ma mniej więcej taki sens, jak nazywanie każdego sprawcy napadu na bank “kierowcą”.

Część sprawców napadów na banki jest kierowcami. Stawianie znaku równości między tymi dwoma kategoriami tylko na tej podstawie jest jednak nieuzasadnione i krzywdzące dla kierowców.

Podobnie i tu – stawianie znaku równości między internetowymi włamywaczami a hakerami, tylko dlatego, że obie grupy korzystają z komputerów, jest nieuzasadnione i krzywdzące dla hakerów.

Odsyłam do świetnych reportaży Katarzyny Błaszczyk o hackerspace, hakerach i etosie hakerskim.

Odsyłam również do artykułów Edwina Bendyka: Pomaganie hakowaniem oraz Hakerzy, rycerze wolności. Zwłaszcza ten ostatni doskonale pokazuje jak nieprzemyślane chodzenie “na skróty” przez media było jedną z ważnych przyczyn tragedii Aarona Swartza.

Gdyby nie kreowany przez media obraz hakerów jako pospolitych przestępców (jeśli nie wręcz “cyberterrorystów”), być może nie było by atmosfery przyzwolenia na kompletnie nieproporcjonalne zarzuty w jego sprawie, i być może ten zdolny 26-latek dalej dzielił się z nami swoimi zdolnościami.

A jednak mimo to powstrzymam się przed pokusą nazywania dziennikarzy “mordercami”. Apeluję o odwzajemnienie życzliwości.