Przejdź do treści

Pieśni o Bezpieczeństwie Sieci
blog Michała "ryśka" Woźniaka

Internet nie jest problemem!

To jest bardzo stary wpis, opublikowany ponad 4 lata temu.

Możliwe, że nie odzwierciedla dziś poglądów Autora lub zewnetrznych faktów. Jest zachowany jako wpis historyczny.

Tekst wygłoszony na II Kongresie FLOSS, 07.06.2013; oraz na konferencji CopyCamp 01.10.2013.

Żyjemy w ciekawych czasach. Żyjemy w czasach cyfrowej rewolucji, która zmienia nasz sposób myślenia; przełomu, który zmienia nasze podejście w każdej niemal dziedzinie.

Trudno przecenić rolę opanowania sztuki wytwarzania i korzystania z narzędzi przez naszych praprzodków. Dziś antropologia traktuje to słusznie jako punkt zwrotny w historii ludzkości. Jednak do dziś wszystkie narzędzia, z których korzystaliśmy, i które wytwarzaliśmy, rozszerzały nasze możliwości fizyczne. Mogliśmy mocniej uderzać, dalej miotać, kroić twardsze materiały.

Komputer i Internet to pierwsze narzędzia w historii ludzkości rozszerzające – tak bezpośrednio – nasze możliwości umysłowe! Możemy nieporównanie szybciej i dokładniej liczyć, mieć dostęp do nieprawdopodobnych zasobów informacyjnych i komunikować się z prędkością, które jeszcze dwa pokolenia temu były wyłącznie w sferze fantasmagorii. To jest zmiana cywilizacyjna zachodząca na naszych oczach!

W świecie fizycznym podstawową operacją jest przenoszenie. Gdy coś komuś oddaję, sam to tracę. Gdy chcę to odzyskać, ktoś musi się z tym czymś pożegnać. W świecie cyfrowym podstawową operacją jest kopiowanie. Nawet gdy “przenoszę” plik z dysku na pendrajwa, plik ten jest kopiowany, po czym dopiero kasowany z dysku.

Skopiowanie czegoś w świecie fizycznym jest w najlepszym razie procesem kosztownym, długotrwałym i niedokładnym. W świecie cyfrowym jest najbardziej podstawową operacją, jakiej można dokonać. Co oznacza, że dzielenie się przestaje wiązać się z utratą. To jest kluczowa zmiana, mająca ogromne konsekwencje.

Ta łatwość kopiowania i dzielenia się dały nam ruch wolnego oprogramowania, Wikipedię i wolną kulturę. Dało nam to OpenStreetMap i niezliczoną liczbę innych wspaniałych projektów, w których podstawowym założeniem jest dzielenie się – wiedzą, danymi, efektami swej pracy.

To oznacza jednak, że stare modele biznesowe, oparte na warunkach świata fizycznego, gdzie kopiowanie jest skomplikowane, przestają działać. Podobnie jak model biznesowy twórców powozów przestał działać wraz z pojawieniem się samochodu.

I tragedią naszych czasów jest to, że są ludzie, którzy z tego przyziemnego powodu tę wielką szansę, tę nieprawdopodobną rewolucję w dostępie do wiedzy, do kultury, do informacji – traktują jak problem. Tragedią jest, że zamiast szukać nowych modeli biznesowych, używa się środków technicznych i środków prawnych, by sztucznie w świecie cyfrowym podejmować skazaną na porażkę próbę wprowadzenia zasad ze świata fizycznego: trudnego, kosztownego kopiowania.

Mocno nie zgadzam się z takim podejściem. Poprzednich wynalazków, które zaowocowały porównywalnym skokiem cywilizacyjnym – pisma i druku – nie traktujemy jako problemu. Internet i cyfrowa rewolucja są równie istotne, równie cenne i równie kluczowe, jak te dwie poprzednie rewolucje.

I jest w nich miejsce na biznes! Zamiast ratować producentów powozów, czemu nie zastanowimy się, czy nie można sprzedawać samochodów. Zamiast tworzyć sztuczne bariery swobodnemu przepływowi myśli, idei, informacji, czemu nie zastanowimy się wspólnie, jak w tym nowym, cyfrowym świecie budować nową, cyfrową ekonomię? Nową ekonomię opartą na nowych zasadach, nie zaś próbującą nieudacznie naśladować zasady z innego świata. Nową ekonomię traktującą użytkownika jak partnera, nie jak złodzieja.

Internet nie jest problemem. Internet jest szansą. Skorzystajmy z niej.