Przejdź do treści

Pieśni o Bezpieczeństwie Sieci
blog Michała "ryśka" Woźniaka

Automagiczna re-publikacja z Twittera na StatusNet

To jest bardzo stary wpis, opublikowany ponad 4 lata temu.
Możliwe, że nie odzwierciedla dziś poglądów Autora lub zewnetrznych faktów. Jest zachowany jako wpis historyczny.

Od jakiegoś czasu dostrzegam poważny problem w tym, że wielu zwolenników wolnego oprogramowania, aktywistów, rzeczników prywatności i ochrony praw podstawowych oraz ogólnie rzecz biorąc ważnych graczy w środowisku związanym z tematyką przecięcia technologii i praw człowieka w Internecie publikują swoje 140-znakowe przebłysku geniuszu wyłącznie na Twitterze.

Jest to problematyczne, jako że Twitter jest zamkniętą, własnościową i – co chyba najistotniejsze – zcentralizowaną siecią społecznościową, która nawet zgodziła się pod pewnymi warunkami cenzurować wpisy. I choć gratuluję Twitterowi polityki stawania raczej w obronie użytkowników, nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest on dobrym rozwiązaniem dla hacktywistów (ponieważ im więcej będzie miał użytkowników, tym częściej będą się zdarzać takie sytuacje).

Rzecz jasna jestem boleśnie świadom faktu, że spowodowanie, by wszyscy ciekawi ludzie przenieśli się z twittera na bardziej wolne i zdecentralizowane, oparte o StatusNet, serwisy mikroblogowania (jak Identi.ca czy instancja administrowana przez Telecomix na przykład) jest raczej nierealne, przynajmniej na razie – i choć bardzo bym chciał, by się to udało, nie zamierzam wcielać się w tej kwestii w taliba. Zamiast tego, chciałbym się skupić na spowodowaniu, by istniejące serwisy oparte o StatusNet były zwyczajnie bardziej użyteczne dla Jasia Kowalskiego.

Efekt Sieciowy

Jednym z podstawowych problemów, z jakimi boryka się Jaś, gdy próbuje skorzystać z tych wolnych serwisów mikroblogowania jest, mówiąc krótko, niewielka ilość ich użytkowników. Nie do końca się zgadzam z taką oceną (na Twitterze nie uświadczysz np. [@rms](https://identi.ca/rms)), ale rozumiem istotę kwestii.

Ma to nawet nazwę: efekt sieciowy. Chodzi w telegraficznym (żarcik) skrócie o to, że w przypadku sieci i narzędzi telekomunikacyjnych, im więcej osób korzysta z danego rodzaju narzędzia, tym bardziej następni potencjalni użytkownicy są skłonni z niego korzystać. Jak się zastanowić, jest to dośc oczywiste – narzędzi telekomunikacyjnych chcesz używać po to, by się (niespodzianka) komunikować, z jak największą liczbą innych osób. Zwykle więc z wielu dostępnych wybierzesz takie narzędzie, które oferuje możliwość utrzymania kontaktu z jak najliczniejszą grupą Twoich znajomych lub osób z którymi masz ochotę się komunikować.

Problem polega na tym, że o ile użytkownicy różnych stron korzystających z StatusNeta mogą komunikować się miedzy sobą, jako ta zdecentralizowana usługa (podobnie jak w przypadku e-maila) pozwala komunikować się ze sobą różnym serwerom, o tyle Twitter nie jest z nimi kompatybilny, pozostając jednocześnie wciąż najpopularniejszym mikroblogiem. To oznacza, że nawet gdy ktoś chce pójść w wolne technologie i założyć konto na jednym z wielu serwerów StatusNeta, szybko dochodzi do wniosku, że i tak potrzebuje Twittera, by móc śledzić wiele z osób, którymi jest zainteresowany.

Oczywiście nie podejrzewam, bym miał specjalnie dużą szansę na przekonanie Billa Gatesa, by założył sobie konto na serwerze StatusNeta (nie żeby mi go jakoś straszliwie brakowało po wolnej stronie sieci), ale chyba my – haktywiści, orędownicy praw człowieka – powinniśmy wiedzieć lepiej, nieprawdaż?..

Apel

Zatem oto mój apel: przynajmniej nie wzmacniaj efektu sieciowego publikując wyłącznie na Twitterze. To naprawdę nie wymaga dużo czasu i wysiłku, i nie, nie musisz tego robić ręcznie za każdym razem. StatusNet zrobi to za Ciebie!

Nic to nie kosztuje; w żaden sposób nie naraża Twojego konta (nie daje bowiem Twojemu kontu na StatusNecie żadnych uprawnień do konta na Twitterze); pomaga ludziom wymykać się zamkniętej, zcentralizowanej usłudze i przechodzić na usługę zdecentralizowaną; obchodzi własny twitterowy mechanizm cenzurowania geograficznego (gdy coś już pójdzie na StatusNet, jest poza kontrolą Twittera); wreszcie, daje dostęp do Twoich wpisów osobom, które dokonały świadomej decyzji trzymania się z dala od kontrolowanych przez korporacje platform komunikacyjnych. Czegóż tu nie kochać!

Metoda

Okazuje się, że Twitter wciąż udostępnia kanały RSS z wpisami każdego z użytkowników, pod adresem:
https://twitter.com/statuses/user_timeline/NAZWA_UŻYTKOWNIKA.rss
gdzie NAZWA_UŻYTKOWNIKA to nazwa konta na Twitterze; na przykład oto RSS z wpisów @ioerrora: https://twitter.com/statuses/user_timeline/ioerror.rss.

StatusNet natomiast umożliwia korzystanie z kanałów RSS jako źródeł wpisów. To oznacza, że można skonfigurować swoje konto na serwerze StatusNeta (np. Identi.ce), by publikowało tam wszystko, co publikuje dane konto na Twitterze, automatycznie.

Jak to zrobić? Logując się i wchodząc do ustawień konta: Settings -> Mirroring, klikając na “RSS or Atom feed”, podając adres kanału RSS z wpisami i klikając “Add feed”. Warto zwrócić uwagę na to, by “MIrroring style” ustawiony był na “Repost the content under my account”.

I tyle. Zrobione. Nie jesteś już przeszkodą na drodze do decentralizacji. Gratulacje!