Czy jest coś takiego jak darmowe śniadanie?
Pod takim tytułem, z ramienia Fundacji Wolnego i Otwartego Oprogramowania, poprowadziłem w piątek rano spotkanie śniadaniowe w ramach VI Ogólnopolskiego Forum Inicjatyw Pozarządowych. O dziwo było kilka osób zainteresowanych tematem wolnego i otwartego oprogramowania. Było też kilka osób niespecjalnie zainteresowanych tym tematem – ale za to aktywnie zaangażowanych w dyskusję, która się wywiązała.
A była dyskusja ta o tyle ciekawa, że brały w niej udział osoby kompletnie nie obeznane z tematem (zgodnie z planem i oczekiwaniami, takie były właśnie założenia), co nie przeszkodziło nam przejść przez chyba wszystkie najczęściej podnoszone argumenty i wątpliwości dotyczące używania WiOO.
A zatem:
- wsparcie techniczne
- kompatybilność
- trudność użycia
- “nieintuicyjny” interfejs
- nie-profesjonalizm twórców/rozwiązań
- nie ma na tym jak zarabiać
To po kolei!
Wsparcie techniczne
Najprostszą odpowiedzią na zarzut braku wsparcia technicznego jest
zapytanie:
a ile razy skorzystałeś/aś ze wsparcia do Windowsa?
Wtedy zwykle okazuje się, że ze wsparcia nie korzystamy nigdy, a jeżeli
już, płacimy za to słono dodatkowo. Z drugiej strony od lat korzystam ze
wsparcia technicznego w postaci wspaniałej, rozbudowanej i pomocnej
Społeczności. Argument zatem upada.
Kompatybilność
Tu można przyznać, że “coś w tym jest”, ale – coraz więcej programów
jest wieloplatformowych, dla ogromnej większości programów tylko
windowsowych można znaleźć doskonałe (i lepsze) odpowiedniki linuksowe;
LibreOffice
lepiej sobie radzi z wieloma zamkniętymi
formatami biurowymi niż programy zamknięte, które oryginalnie je
wspierały; a wiele programów bez odpowiednika da się odpalić pod WINE.
Trudność użycia
Ten “argument” bierze się ze skojarzenia słowa “linux” z czarną,
przerażającą konsolą, co od bardzo dawna nie jest już w żadnym razie
prawdą.
“Nieintuicyjny” interfejs
Przy tym temacie wylano morze atramentu. Przede wszystkim, “intuicyjne”
zwykle dla zwykłych juzerów oznacza “podobne do tego, co już znam”, czy
może raczej “identyczne z czymś, co już znam”. Więc dla moich sióstr
interfejs Ubuntu będzie intuicyjny.
Nie-profesjonalizm twórców/rozwiązań
Skoro hobbyści, znaczy słaba jakość – tak można by ten argument
podsumować. I oczywiście jest kompletnie błędny. Po pierwsze bardzo
wielu profesjonalistów tworzy WiOO (np. samo jądro
linuksa). Po drugie, otwarte rozwiązania zostały docenione przez
profesjonalistów na całym świecie – o czym świadczyć może choćby lista
pięciuset najszybszych
superkomputerów na świecie.
Nie ma na tym jak zarabiać
Powiedzcie to tym wszystkim firmom, które jednak na tym zarabiają. Jak
RedHat, chociażby. Wystarczy
przestać sprzedawać pudełka z softem i zająć się sprzedażą usług wokół
tegoż softu, soft dając za darmo. Nagle przy okazji okazuje się, że nie
ma jak takiej usługi “ukraść”.