Przejdź do treści

Pieśni o Bezpieczeństwie Sieci
blog Michała "ryśka" Woźniaka

Zablokujmy wszystko!

To jest bardzo stary wpis, opublikowany ponad 4 lata temu.
Możliwe, że nie odzwierciedla dziś poglądów Autora lub zewnetrznych faktów. Jest zachowany jako wpis historyczny.

Kolejne parę miesięcy, kolejne pomysły cenzury Internetu. Tym razem z dwóch stron na raz. Ech, a już było tak miło!

RSiUN from the dead

już rok temu Przedstawiciel Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich powiedział, że…

To rozwiązanie jest bardzo proste. Tworzy się wykaz stron niedozwolonych z treściami hazardowymi. Operatorzy telekomunikacyjni mają obowiązek blokowania do nich dostępu z terenu Polski. W ocenie stowarzyszenia to rozwiązanie jest narzędziem efektywnej reglamentacji działalności hazardowej a tym samym – skutecznej walki z nielegalnym hazardem.

W ocenie autora niniejszego wpisu Szanowny Przedstawiciel nie za bardzo ma pojęcie, o czym mówi. Zapraszam go jednak na kawę, chętnie wyjaśnię, czemu takie rozwiązanie trudno nazwać “łatwym”.

I na tym można by temat zostawić – ot, jako ciekawostkę z cyklu “znów ktoś nie umie w Internety i myśli, że filtr rozwiąże wszystkie problemy”, gdyby nie to, że… Ministerstwo Finansów najwyraźniej postanowiło jednak zasugerować się światłą wypowiedzią Szanownego Przedstawiciela, i rozważa wskrzeszenie pomysłu sprzed lat. Oddajmy głos ministrowi Kapicy:

Wierzę, że w pewnym momencie dojdziemy do sytuacji, w której uświadomimy opinii publicznej, że blokowanie stron nielegalnych gier hazardowych nie ingeruje w swobody obywatelskie.

Ja zaś wierzę, że nasi włodarze mogą się czasem czegoś nauczyć; ba, że wyciągają wnioski z historii (tej młodszej, i tej starszej). Obawiam się, Panie Ministrze, że obaj w naszej wierze jesteśmy cokolwiek naiwni.

Tymczasem w Sejmie…

Oddać muszę jednak sprawiedliwość ministrowi Dmowskiemu, który wczoraj na posiedzeniu sejmowej Komisji Administracji i Cyfryzacji przedstawiał wynik zeszłorocznych konsultacji pomysłu Solidarnej Polski, by “dać nam prawo do Internetu bez pornografii”, o którym już pisałem.

Miałem przyjemność słuchać na żywo, a usłyszałem m.in., że:

  • edukacja jest najbardziej kluczowym narzędziem, i powinna być podstawowym mechanizmem wspomagania rodziców w zagwarantowaniu odpowiedniej kontroli rodzicielskiej nad tym, jak ich dzieci korzystają z Internetu;
  • oprogramowanie filtrów rodzinnych jest ogólnodostępne na każdą platformę;
  • rozwiązania techniczne powinny uzupełniać, a nie zastępować, działania rodziców; i powinny być instalowane wyłącznie na urządzeniach końcowych;
  • wprowadzenie mechanizmu filtrowania wymaga wprowadzenia mechanizmów monitorowania ruchu w Internecie – to by było groźne (padła nawet nazwa “Chiny”);
  • poza tym monitorowanie treści jest niezgodne z prawem unijnym, które mówi, że ustawodawca nie może narzucić firmom telekomunikacyjnym obowiązku nadzorowania treści (w Wielkiej Brytanii rząd obszedł to nie narzucając prawnie, ale kolanem dociskając tak, by powstała “samoregulacja”);
  • oczywisty problem z definicją pornografii;
  • koszty stworzenia wydajnego i skutecznego systemu byłyby ogromne, i nie do poniesienia zwłaszcza dla małych dostawców;
  • oczywiste zastrzeżenia dotyczące wolności słowa i dostępu do informacji;
  • mechanizmy takie wymagają utrzymywania, co oznacza kolejne, stałe koszty;
  • nadblokowanie jest poważnym problemem (co z obrazami z nagością? co z materiałami z biologii?);
  • blokowanie kłóci się z neutralnością sieci, w której kontekście stanowisko polskie jest takie, że sieć powinna być neutralna;
  • każdy mechanizm filtrowania może zostać zneutralizowany, dzieci sobie poradzą, filtr brytyjski jest obchodzony.

Do tej litanii powodów, dla których filtrowaniecenzura Internetu jest pomysłem złym, dorzucił jeszcze poseł Mężydło:

  • zastrzeżenia GIODO wobec takich pomysłów;
  • doświadczenia czeskie i niemieckie, gdzie z filtrów się wycofano.

Poseł, przyznam, ujął mnie jednak stwierdzeniem, że (ponieważ dzieci szybko uczą się obchodzić brytyjskie filtry)…

Cameron wychowuje pokolenie hakerów

Czyli jest z tego jakiś pozytyw wprowadzania filtrowania! /żart

Obrońcy dzieci w natarciu

Czyżby powtarzane od lat argumenty przeciwko cenzurze Sieci wreszcie trafiły do serc i umysłów naszych kochanych decydentów? Ależ skąd, byłoby to nudne! Na szczęście mamy bohaterskich obrońców i obrończynie dzieci. Bo to zawsze przecież o dobro dzieci chodzi!

Zaczął poseł Sosnowski, dość na temat i merytorycznie – że “pornografia jest problemem”, i że w Wielkiej Brytanii podjęto jakieś działania, co zatem powinniśmy zrobić, by je odwzorować? Być może z posłem Sosnowskim da się porozmawiać i wyjaśnić, na czym problem polega.

Na pewno nie można tego powiedzieć o posłankach Hrynkiewicz i Kempie (autorce projektu uchwały we własnej osobie).

Posłanka Hrynkiewicz oskarżyła MAiC o unikanie odpowiedzialności, zaś biuro analiz sejmowych (które stworzyło analizę niekoniecznie na rękę zwolennikom projektu) o niekompetencję czy wręcz wprost o bycie nieobiektywnymi (bo przecież rząd taki wrogi opozycji, Sejm taki kontrolowany przez ekipę rządzącą, nie wow, nie uszanowanko).

Posłanka niebywale zdziwiona

Głównym punktem programu była jednak zdecydowanie posłanka Kempa, która była “niebywale zdziwiona” wystąpieniem ministra Dmowskiego, bo “przecież minister Boni szedł dokładnie w odwrotnym kierunku”. Jestem niebywale zdziwiony tą obserwacją posłanki, ponieważ odniosłem dokładnie odwrotne wrażenie (zwłaszcza na spotkaniu, na którym minister Boni bez mała uderzył ręką w stół i stwierdził, że “nie będziemy rozmawiać o cenzurze Internetu, szukamy innych rozwiązań tego problemu”).

Oczywiście, być może rozbieżność ta wynika z faktu, że jedno z nas na spotkaniach konsultacyjnych na ten temat z ministrem Bonim było, a drugie nie. Zgadniecie, które?

Dzieci niebywale atakowane

Mimo swego niebywałego zdziwienia posłanka była jednak w stanie stanąć na wysokości zadania i szeroką piersią bronić dzieci. Wszak bowiem przecież:

Dzisiejsza dyskusja pokazuje, jak można wytoczyć wszelkie działa przeciwko małoletnim dzieciom

I cóż by dzieci zrobiły, gdyby nie było posłanki Kempy i jej piersi szerokiej? Któż by je obronił przed “interesami koncernów” (które, zdaniem posłanki, reprezentował poseł Mężydło w swych wypowiedziach), przed Ministerstwu Administracji i Cyfryzacji, które szuka wymówek zamiast znaleźć rozwiązanie (nie można przecież oczekiwać od posłanki, by sama znalazła rozwiązanie, którego nie ma)

Konstytucja niebywale nadużywana

Posłanka, jako prawniczka, odniosła się też równie rzeczowo do Konstytucji, a konkretnie do art. 54 z Rozdziału 2., na który powoływali się bardziej sceptyczni wobec pomysłu filtrowania członkowie komisji:

  1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
  2. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. Ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej.

Wszak ten artykuł należy zderzyć z (tu posłanka pewna już nie była, czy to art. 33, czy art. 32, więc życzliwie podpowiadam, że art. 31, pkt 3, również Rozdział 2.):

Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.

Ciekawe, że można różnie rozłożyć akcenty w tym artykule. Posłanka zaakcentowała “moralność publiczną”, ja zaś zwykle akcentuję “konieczne w demokratycznym państwie” oraz “nie mogą naruszać istoty wolności i praw”.

Firmy niebywale zyskowne

Przenikliwość posłanki pozwoliła jej jednak przejrzeć brudną grę przeciwników filtrowania, wszak oczywistym jest, że głównym powodem niechęci wobec filtrowania jest bronienie zysków firm.

Jakich firm, tego posłanka nie była uprzejma jasno określić, więc tylko domniemywać mogę, że chodzi albo o wielkie koncerny telekomunikacyjne (których jestem przecież znanym fanem i sprzymierzeńcem), lub o pornobiznes (tu posłanka szła by krok w krok za Stowarzyszeniem Twoja Sprawa).

Może powinienem wystawić rachunek moim biznesowym mocodawcom?

Internet niebywale niebezpieczny

Co ciekawe, posłanka Kempa na moment zmieniła obozy. Często używanym argumentem przeciwko wprowadzaniu cenzury Internetu w jakimkolwiek zakresie jest to, że raz wprowadzona może posłużyć do innych celów, jej zakres może być łatwo rozszerzany o kolejne kategorie.

Tak było w Wielkiej Brytanii, na przykład, gdzie do pornografii dodano cały katalog innych tematów.

Posłanka Kempa stwierdziła, że dziś rozmawiamy o filtrowaniu cenzurowaniu pornografii w Internecie, a za chwilę powinniśmy zastanowić się nad filtrowaniem cenzurowaniem przemocy; następna w kolejce zaś była by mowa nienawiści.

Jest to ciekawe na kilku poziomach. Jednym z nich jest to, że posłanka idzie od rzeczy trudnej do jednoznacznego zdefiniowania (a co za tym idzie, stworzenia jednoznacznego filtra), do rzeczy dużo trudniejszych do zdefiniowania. Drugim – nie jestem pewien, czy posłanka Kempa na pewno ma ochotę na wprowadzenie filtra mowy nienawiści.

Dzieci niebywale w potrzebie

Na litość boską, nie wytaczajmy dział przeciwko dzieciom!

…zakończyła posłanka, a ja zacząłem się zastanawiać, czy aby np. zaproponowanie, by każde dziecko w Polsce, do wieku lat powiedzmy 16, dostawało 1000PLN na rękę, nie byłoby rozwiązaniem lepszym dla dzieci? Pomysł równie z kosmosu, co filtr Internetu, koszty niespecjalnie różne, a wpływ na dobrobyt dzieci – nieporównanie większy! No i nie ma zastrzeżeń konstytucyjnych ani prawoczłowieczych.

Zwolennicy filtrowania Sieci nie wysuną tego pomysły, bo zwyczajnie zdają sobie sprawę z absurdu (ekonomicznego, na przykład) tego rozwiązania. Nie stać nas na to, i o tym wiemy. Czy zatem czas krzyczeć i tupać nogą, że “wytaczają ciężkie działa przeciwko dzieciom”?

Z pomysłów mniej “kosmicznych”, może posłanka Kempa powinna zainteresować się tematem niedofinansowanych domów dziecka i schronisk młodzieżowych? Albo dofinansowania posiłków dla dzieci z rodzin w gorszej sytuacji materialnej? Ciepły posiłek, śmiem twierdzić, będzie dla małoletniego dziecka ciekawszą propozycją, niż “Internet bez pornografii”.

Czemu posłanka Kempa nie zainteresuje się zatem faktyczną poprawą bytu dzieci z sierocińców? Podejrzewam, że posłanka Kempa wie, że skoro ich rodzice nie są zainteresowani ich bytowaniem, nie zainteresują się też zagłosowaniem na bohatersko o ten byt walczącą posłankę.

Ktoś bardziej cyniczny ode mnie mógłby pewnie dojść do wniosku, że posłanka Kempa po prostu rozpoczęła kampanię wyborczą. Ja tam sądzę, że chodzi jej o dobro dzieci, o sierocińcach mogła przecież nie słyszeć… Może czas jej o nich powiedzieć?

Internety, szable w dłoń!

Po pięciu latach chodzenia na takie spotkania i tłumaczenia kolejnym osobom, czemu cenzura Internetu to pomysł tak zły, że ma w nazwie słowo “cenzura”, można mieć trochę dość. Udało się odkręcić RSiUN; udało się powstrzymać zapędy związane z dyrektywą o ochronie dzieci w Internecie; udało się wygenerować wiedzę w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji… tymczasem co rusz ktoś wpada na ten doskonały pomysł, i znów trzeba tłumaczyć jak komu dobremu.

Projekt uchwały mógł zostać wczoraj odrzucony w pierwszym czytaniu. Przeszedł jednak do drugiego czytania (za wnioskiem o odrzucenie 9 osób, przeciw również 9). Następne posiedzenie Komisji na początku grudnia. Załamać się można.

Na stronie Sejmu jest jednak pokrzepiający cytat (z Konstytucji 3. Maja):

Wszelka władza społeczności ludzkiej początek swój bierze z woli narodu

Zainspirujmy się nim! Proszę, oto pisma do ministra Kapicy i członków oraz członkiń Komisji Administracji i Cyfryzacji. Oto zaś adresy, na które można te pisma wysłać:

Jacek Kapica Podsekretarz Stanu Ministerstwo Finansów ul. Świętokrzyska 12 00-916 Warszawa

…oraz…

Poseł Andrzej Orzechowski Przewodniczący Komisja Administracji i Cyfryzacji Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ul. Wiejska 4/6/8 00-902 Warszawa

Dla ambitnych – można słać pisma bezpośrednio do posłów i posłanek z Komisji, oto jej skład, zaś adresy biur poselskich znajdziemy na stronach Sejmu, np. tu dla posłanki Kempy, tu dla posłanki Hrynkiewicz, tu zaś dla posła Sosnowskiego.

Propozycja pisma specjalnie dla poseł Kempy? Również służę uprzejmie!


A jakby komuś tego nie było dość, zachęcam do wsparcia Fundacji Panoptykon. Posłowie i posłanki za swoją pracę otrzymują wynagrodzenie z naszych kieszeni, aktywiści i aktywistki często zaś działają pro publico bono.